wtorek, 21 lutego 2017

Cytaty znanych i nie znanych




    Na wielu blogach genealogicznych ich autorzy zamieszczają różne cytaty jako motto swojego bloga. Pokusiłam się o zebranie  kilku z nich. Niektóre są warte zastosowania.

A co to jest motto?
Motto  -  cytat poprzedzający treść utworu, umieszczony tam przez autora, aby wywołać na odbiorcy określone skutki zgodnie z zamysłem autora. tekst z internetu
Cytat - dosłowne przytoczenie cudzych słów


"Nie podam ręki nikomu, kto nie wie jak jego prababka z domu"   
Melchior Wańkowicz


"Aby mierzyć drogę przyszłą, trzeba wiedzieć skąd się wyszło"
"Przeszłość - to dziś, tylko cokolwiek dalej"
 Cyprian Kamil Norwid


"Kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości,
 nie jest godzien szacunku teraźniejszości,
 ani prawa do przyszłości"  
 Józef Piłsudski


"W młodości szukamy wierzchołków, na starość - korzeni"   
 Marierose Fuchs


"Śpiesz się, bo niedługo sam będziesz przodkiem"
Stanisław Pieniążek


"Ojczyzna to ziemia i groby.
Narody, tracąc pamięć, tracą życie"
Transkrypcja z drewnianej tabliczki na jednym z grobów na Pęksowym Bzyku w Zakopanem, słowa te przypisuje się francuskiemu marszałkowi Ferdynandowi Foch'owi.

"Nie wszystek umrę"
Horacy

"Po przeszłość trzeba wznieść się, 
by się przed nią schylić "
Ks Jan Twardowski

"Z pamięci bliskich utkana jest nasza tożsamość"
Karel Capek

"Pomiędzy ludźmi nikt nie jest bez imienia"
Homer, Odyseja

"Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie"
Adam Mickiewicz, Dziady cz III

"Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje obowiązek"
Zygmunt Gloger

    Przeszukując internet na jednym z blogów odnalazłam podobny wpis, jak chcecie, to poczytajcie, ale razem z komentarzami: motto-genealogii-rodzinnej.

Zapraszam też do wpisywania w komentarzach innych, ciekawych cytatów.

niedziela, 19 lutego 2017

Kronika szkoły w Ruchnie

    Zapewne nie byłabym sobą, gdybym nie załatwiała kilku spraw jednocześnie. Kto czytał mój poprzedni post o książce, ten wie, że niedawno byłam w Węgrowie. Oczywiście musiałam skorzystać z okazji i odwiedziłam szkołę podstawową w Ruchnie. Przecież to wieś moich przodków i w tej szkole uczyły się całe pokolenia mojej rodziny.




    Wcześniej zadzwoniłam i umówiłam się z Panią Dyrektor na wizytę. Zostałam przyjęta niezwykle mile i sympatycznie. Kronika szkolna, o którą prosiłam w rozmowie telefonicznej już na mnie czekała. A Pani Dyrektor miała w tym czasie lekcje z uczniami.




    Zaczęłam ją przeglądać i czytać. Zrobiłam też całe mnóstwo zdjęć, niestety nie są najlepszej jakości, ale dla mnie są bardzo cenne. 
    Kronikę początkowo prowadził ówczesny dyrektor szkoły, zachwyca staranność pisma i przepiękna polszczyzna. 




    Udało mi się odszukać wielu członków rodziny, którzy są wymienieni wśród uczniów kończących w danym roku szkołę. Teraz w zaciszu domowym zanurkuję w treść kroniki, może przeczytam ciekawe historie, poznam życie swojej rodziny z innej perspektywy. Już samo trzymanie w dłoniach tego woluminu wywoływało dreszczyk emocji, a gdy zaczęłam pobieżnie czytać, to tak jakbym się przeniosła w czasie. Pozycja zawiera sporo zdjęć, jednak muszę trochę nad nimi posiedzieć, być może uda mi się kogoś rozpoznać. Ubolewam, że zdjęcia są z późniejszego okresu, a z pierwszych lat są tylko dwa zbiorowe, nie podpisane, ani z którego roku, ani nazwiskami uczniów. Nie umiem nikogo na nich rozpoznać.. Może Wam się uda?




    Niestety na jednym ze zdjęć odbiło mi się światło i trochę słabo widać. Wygląd na to, że do fotografii stanęli wszyscy uczniowie szkoły, którzy byli tego dnia na lekcjach.
    O tym, że świat jest mały i że "przypadki chodzą po ludziach" wiemy już bardzo dawna. Okazało się, że jesteśmy z Panią Dyrektor spokrewnione. Moja prababcia Julia Rychlik z domu Brzezik i dziadek Pani Dyrektor, Emil Brzezik, to rodzeństwo. O Emilu już wspominałam w poście o strażakach. Fajnie jest w takich małych miejscowościach, wszyscy się znają, nawet do piątego pokolenia :) A ja wciąż odkrywam coś nowego, dla mnie nieznanego, niezwykłego, a później zamykam oczy i widzę tych swoich przodków w szkolnej ławce, albo przy tablicy, przecież przeniosłam się w czasie...

piątek, 10 lutego 2017

Książka

    Kilka dni temu, 8 lutego 2017 roku w przepięknej sali Węgrowskiego Ośrodka Kultury odbyło się spotkanie promujące książkę poświęconą  mojej kuzynce Małgorzacie Pepłowskiej, twórczyni ludowej. Na zewnątrz było wyjątkowo mroźno, zaś w gościnnych wnętrzach atmosfera była serdeczna, miła, pełna ciepła i piękna.
    Autorką książki i gospodynią wieczoru była Danuta Grodzka Wojdyna. Danusia jest osobą niezwykle aktywną, założyła i prowadzi Prywatne Muzeum Regionalne w Zambrzyńcu, jest Przewodnikiem PTTK i wiceprezesem oddziału PTTK w Węgrowie, uczy w liceum Geografii Turystycznej Regionu.
     O bohaterce książki już kiedyś pisałam, ale przypomnę: Małgosia jest bratanicą mojego dziadka Lucjana Rychlika,  twórczynią ludową wykonującą tkactwo dwuosnowowe, kwiaty z bibuły oraz ozdoby w opłatka.
Najciekawsze jest to, że prace Małgosi zostały dostrzeżone i docenione niemalże na całym świecie. Jest laureatką wielu prestiżowych nagród, w tym medalu im Oskara Kolberga. Dzieła Małgosi są ozdobą wielu wystaw krajowych i zagranicznych, zachwycają się nimi widzowie w Europie i Ameryce. Jak słusznie zauważyła będąca gościem wieczoru Pani dyrektor Muzeum Etnograficznego w Warszawie, po wielu latach pracy Małgosia została wreszcie doceniona przez "swoich", co nie zawsze jest takie oczywiste. Przywykamy do rzeczy, które często widzimy, nie doceniamy ich wyjątkowości i niezwykłości. Po prostu nie dostrzegamy...
A nasza artystka jest osobą niezwykle skromną, pracowitą i jak sama mówi: "pokochała  i oddaje się tkaniu". Z książki możemy się dowiedzieć o tradycji tkactwa w Węgrowie, o twórczości Małgosi, jej osiągnięciach i nagrodach. Można obejrzeć wiele zdjęć prac, dyplomów i nagród.
    Spotkanie uświetniły występy  dzieciaków z przedszkola w Ruchnie, które fantastycznie tańczyły i śpiewały. Dzieci z rucheńskiej szkoły popisały się wierszem specjalnie ułożonym na cześć Małgosi.
Kilka utworów zaprezentował również ludowy zespół Węgrowianie. Były także rozmaite przemówienia i podziękowania od władz miasta, gminy i powiatu oraz wszystkich ważnych osób. Obydwie panie autorka i artystka otrzymały wiele kwiatów, upominków i gratulacji. Gości było bardzo dużo i wypełnili sporą salę widowiskową WOKu. Aparaty błyskały fleszami, operatorzy nagrywali, działo się...
    A w holu dumnie prezentowały się prace Małgosi, dywany, kwiaty i ozdoby z opłatka, a ja stałam się szczęśliwą posiadaczką książki z dedykacja autorki.


Gratuluję obu paniom, życzę i dziękuję.
Małgosi - talentu, pracowitości, skromności, życzę ukończenia pracowni i stworzenia zaplanowanych dywanów.
Danusi - pomysłów, wydanej książki, życzę wiele nowych szalonych pomysłów do zrealizowania.











piątek, 20 stycznia 2017

Dzień babci

    Niedawno przy okazji postu o zdjęciu prababci wspólnie zastanawialiśmy się, która z dziewczynek jest moją babcią macierzystą. Postanowiłam z okazji Dnia Babci pokazać Wam moje zdjęcia z babcią.

Tutaj na zakończenie roku szkolnego po I klasie.



A tutaj na spacerze po lesie w Otwocku z jakąś obcą panią i kotem znajdą, rok chyba 1978.


Wspólnych zdjęć z babcią ojczystą nie mam, niestety. Mam za to z inną wnuczką w roku 1971.



Obu babci już od dawna nie ma z nami, bardzo mi ich brakuje. Może kiedyś napiszę o nich więcej...

środa, 18 stycznia 2017

Brat dziadka Stanisław

    Jest w Węgrowie takie miejsce szczególne... Tuż obok Bazyliki Mniejszej pw Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, po sąsiedzku z plebanią, budynek ten widać z rynku. Niedaleko stąd do Domu Gdańskiego, do strażnicy PSP, a także do liceum. Wszędzie blisko...

 
foto internet

Chodzi o Kolegium Księży Komunistów. Nazwa może być nieco myląca, ale nie chodzi tu o poglądy polityczne, a o Zakon Księży we Wspólnocie Żyjących. Łacińskie słowo communi, czyli wspólny,  dało podstawę potocznej nazwie. Założycielem zgromadzenia był Bartłomiej Holzhauser, dlatego też często księży nazywano Bartolomitami lub Bartoszkami. Do Węgrowa sprowadził ich Jan Dobrogost Krasiński w roku 1708, a działalność rozpoczęli w  1712. Osiedlili się prawdopodobnie w budynku starej plebanii.
   


    Po kilku latach księża wybudowali własne budynki klasztorne w stylu barokowym, zaprojektowane najprawdopodobniej przez Jana Reisnera. Zabudowania miały kształt czworoboku. Na każdym rogu postawiono wieżyczkę zwieńczoną blaszanym hełmem i iglicą. Wewnątrz znajdowały się pomieszczenia gospodarcze, sale wykładowe, biblioteka (największa na Podlasiu), a także 35 pokoi dla seminarzystów. W budynku mieściło się seminarium i szkoła średnia (podwydziałowa w czasach Komisji Edukacji Narodowej).
Za udział Bartoszków w powstaniu listopadowym władze carskie w roku 1833 zamknęły collegium i usunęły księży z Węgrowa, a zabudowania przejął garnizon rosyjski. Budynki zaczęły niszczeć. W drugiej połowie XIX wieku zostały częściowo wyremontowane, a po II wojnie światowej przebudowane na potrzeby najpierw Urzędu Bezpieczeństwa i katowni, a później Urzędu Skarbowego.





Do obecnych czasów zachowała się tylko jedna wieża.



Obecnie budynki są ponownie własnością kościoła. Mieści się tam biuro senatora RP oraz Caritas.

Jak już wspomniałam wyżej w tym miejscu w czasach powojennych mieściło się UB i katownia. Od strony ul Kościelnej przy wejściu wisi tablica pamiątkowa.



A wewnątrz znajdziemy nazwiska więźniów, wyskrobane przez nich samych na ścianach.
oraz


Jednym z więźniów był najstarszy brat mojego dziadka, Stanisław Rychlik. Zostawił po sobie ślad. 

                                                              foto Andrzej Gierłowski

Bardzo dziękuję wnukom Stanisława: Ewie  za opowieści i Andrzejowi  za zdjęcie.

niedziela, 15 stycznia 2017

Odznaczenia dziadka

    Z różnych źródeł wiem, że dziadek Lucjan, o którym pisałam tutaj, posiadał różne odznaczenia za zasługi.

Takie informacje otrzymał jeden z prawnuków pismem z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2014 roku:

- Medal Zwycięstwa i Wolności nadany uchwałą Rady Państwa z dnia 28.03.1970 r, za "udział w walkach z hitlerowskim najeźdźcą w okresie II wojny światowej".


- Medal za Udział w Wojnie Obronnej 1939 r. nadany Uchwałą Rady Państwa z dnia 22.09.1982 r, "za czynny udział w wojnie obronnej w 1939 r."



- Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nadany postanowieniem Prezydenta RP z dnia 30.01.1990 r. "za udział w działaniach bojowych prowadzonych przez Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie w latach 1939-45".


Z życiorysu dziadka zamieszczonego w katalogu "Chłopcy z tamtych dni" wynika, że posiadał również
- Krzyż Walecznych



Ze spisu eksponatów, przekazanych do szkolnej Izby Pamięci wynika, ze zostały tam przekazane następujące odznaczenia:
- Krzyż Walecznych foto wyżej

- Krzyż Monte Cassino 1944



- Zwycięstwo i Wolność foto wyżej

Dzięki pomocy kolegów, którzy interesują się militariami udało się ze zdjęć rozpoznać również odznaczenia włoskie i brytyjskie:


- Italy Star (Gwiazda Włoska) 



lub

- 1939-1945 Star 


W klapie dziadek również nosił odznakę ZBoWID 


Wszystkie fotografie są z internetu.


W posiadaniu rodziny jest tylko jedno odznaczenie.

    Bardzo dziękuję Maciejowi Markowskiemu, Bartłomiejowi Rychlewskiemu
 i Ryszardowi Jarosławskiemu za rozpoznanie ze zdjęć wszystkich medali i odznaczeń




Jeśli są tu jakieś błędy czy pomyłki, to bardzo proszę o informację.

piątek, 6 stycznia 2017

Imieniny dziadka Lucjana

     Imieniny Lucjana są w kalendarzu kilka razy w roku: 7 stycznia, 27 maja, 13 czerwca, 7 lipca,
 4 i 26 października. Pochodzi od łacińskiego imienia Lucjusz, które powstało od słowa lux (światło), czyli urodzony o brzasku dnia. A jaki jest Lucjan? To typowy flegmatyk, powolny ale jednak niezwykle wytrzymały i skuteczny. Nie podejmuje pochopnych decyzji, jest oddany i solidny, często pracuje na własny rachunek i po swojemu. Wytrwale dąży do stabilizacji i marzy o cieple domowego ogniska. Jest idealnym mężem i ojcem. W trudnych sytuacjach zachowuje zimną krew i szybki refleks.

A jak brzmi to imię w innych językach?
łacina - Lucia
angielski - Lucian
niemiecki - Lucianus
włoski - Luciano, Lucio
niderlandzki - Lucien (czytaj Lusien)
rosyjski - Ljucjan

Encyklopedie podają kilku świętych o imieniu Lucjan:
- męczennik z Nikomedii
- biskup Beauvais
-ojciec Kościoła  z Antiochii

Oczywiście było w historii kilku wielkich o tym imieniu, już o Lucjuszu nie wspominam. To łatwo sprawdzić w każdej encyklopedii, czy tej papierowej czy tej internetowej.

    W Polsce  jest kilka miejscowości miejscowości pochodzących  od imienia Lucjan:
Lucjanowo - wieś w województwie wielkopolskim, w gminie Koło.
Lucjanów - tą nazwę noszą trzy wsie, jedna w woj. mazowieckim i dwie w łódzkim.

    Ciekawostką może być fakt, że taką nazwę nosi również gatunek ryb występujących
w Morzu Karaibskim w pobliżu raf koralowych. Największe osobniki osiągają długość ok 1 metra
i wagę do 30 kg.

    Ostatnio imię to stało się niezwykle popularne ze względu na postać Lucjana Mostowiaka granym przez lubianego Witolda Pyrkosza w popularnym serialu.

    A dlaczego tyle napisałam o Lucjanie? Takie imię nosił mój ojczysty dziadek. Wszystkie cechy, które odnoszą się do imienia, odnoszą się również do mojego dziadka. Był bardzo rodzinny, kochał dzieci i wnuki. Pamiętam z dzieciństwa, że jak przyjeżdżałam to brał mnie na ręce i oprowadzał po gospodarstwie, pokazywał zwierzęta, dawał pisklaki do ręki. Zabierał ze sobą na pole, widziałam jak ciężko pracuje. Za każdym razem jak wybierał się gdzieś wozem zaprzężonym w konia siadywałam obok i jechałam kawałeczek do kapliczki. Wtedy jeszcze nie znałam ani historii kapliczki, ani dziejów dziadka. Zapewne pozostałe wnuki maja podobne wspomnienia.

  To zdjęcie chyba najbardziej pasuje o mojego obrazu dziadka jaki mam w pamięci.                                                                                                      

 Niezwykle pracowity i sumienny, przeszedł cały szlak z Armią Andersa.

Na zdjęciu z lewej Aleksander Wintoch, a po prawej mój dziadek Lucjan Rychlik

Za zasługi dostał różne odznaczenia, które czasem nosił w klapie, od wielkiego dzwonu.


    Postanowiłam sobie, że w tym roku muszę wybrać się do Wojskowego Biura Historycznego (dawniej Centralne Archiwum Wojskowe) i dowiem się co to za odznaczenia, które widzimy na zdjęciu. Może dostanę jakieś skany informujące o ich przyznaniu? Same medale dziadek przekazał kiedyś do szkolnej izby pamięci w Ruchnie. Ostatnio jeden z prawnuków próbował się czegoś dowiedzieć, napisał list i nie otrzymał odpowiedzi. Ja zadzwoniłam do szkoły. Bardzo miła pani dyrektor poinformowała mnie, że już inni członkowie rodziny szukali. Dowiedziałam się również, że jak podjęła pracę w 1993 roku (początkowo jako nauczyciel, a od 2001 roku jako dyrektor), to Izby Pamięci już nie było. Po licznych interwencjach rodzin ofiarodawców przeszukano wszystkie budynki łącznie ze strychami i eksponatów nie udało się odnaleźć. Pani dyrektor kontaktowała się ze swoją poprzedniczką i nie uzyskała odpowiedzi na pytanie "gdzie to jest". Dowiadywała się również w Muzeum w Liwie czy przedmioty z wystawy nie zostały przekazane, ale uzyskała odpowiedź negatywną.
Ja również zadzwoniłam do tego muzeum i usłyszałam, że Izby Pamięci w szkołach istniały poza wszelką kontrolą, a jak znikały, to to co w nich było, dostawał ktoś, kto wyraził zainteresowanie chęcią posiadania. W moich poszukiwaniach poszłam dalej i zadzwoniłam do Muzeum w Siedlcach, czy może tam. Niestety odpowiedź również jest negatywna. Jedyną pociechą jest fakt posiadania przez szkołę czegoś w rodzaju spisu przedmiotów ofiarowanych przez różne osoby do owej izby. Pani dyrektor obiecała, że prześle mi kserokopię. Czekam z ogromną niecierpliwością.

    Dziękuję Maciejowi Markowskiemu, autorowi strony http://www.kimonibyli.pl/
który poświęcił swój czas i odszukał w cyfrowej bibliotece 
http://bbc.mbp.org.pl/Content/1335/Binder13.pdf  na stronie 55 życiorys mojego dziadka Lucjana Rychlika. Dla mnie to ogromnie ważne. 

Dzień imienin Lucjana, to również dzień moich urodzin. Taki swoistego rodzaju prezent. Najstarsza wnuczka urodziła się w dniu imienin.