wtorek, 21 lutego 2017
Cytaty znanych i nie znanych
Na wielu blogach genealogicznych ich autorzy zamieszczają różne cytaty jako motto swojego bloga. Pokusiłam się o zebranie kilku z nich. Niektóre są warte zastosowania.
A co to jest motto?
Motto - cytat poprzedzający treść utworu, umieszczony tam przez autora, aby wywołać na odbiorcy określone skutki zgodnie z zamysłem autora. tekst z internetu
Cytat - dosłowne przytoczenie cudzych słów
"Nie podam ręki nikomu, kto nie wie jak jego prababka z domu"
Melchior Wańkowicz
"Aby mierzyć drogę przyszłą, trzeba wiedzieć skąd się wyszło"
"Przeszłość - to dziś, tylko cokolwiek dalej"
Cyprian Kamil Norwid
"Kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości,
nie jest godzien szacunku teraźniejszości,
ani prawa do przyszłości"
Józef Piłsudski
"W młodości szukamy wierzchołków, na starość - korzeni"
Marierose Fuchs
"Śpiesz się, bo niedługo sam będziesz przodkiem"
Stanisław Pieniążek
"Ojczyzna to ziemia i groby.
Narody, tracąc pamięć, tracą życie"
Transkrypcja z drewnianej tabliczki na jednym z grobów na Pęksowym Bzyku w Zakopanem, słowa te przypisuje się francuskiemu marszałkowi Ferdynandowi Foch'owi.
"Nie wszystek umrę"
Horacy
"Po przeszłość trzeba wznieść się,
by się przed nią schylić "
Ks Jan Twardowski
"Z pamięci bliskich utkana jest nasza tożsamość"
Karel Capek
"Pomiędzy ludźmi nikt nie jest bez imienia"
Homer, Odyseja
"Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie"
Adam Mickiewicz, Dziady cz III
"Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje obowiązek"
Zygmunt Gloger
Przeszukując internet na jednym z blogów odnalazłam podobny wpis, jak chcecie, to poczytajcie, ale razem z komentarzami: motto-genealogii-rodzinnej.
Zapraszam też do wpisywania w komentarzach innych, ciekawych cytatów.
niedziela, 19 lutego 2017
Kronika szkoły w Ruchnie
Zapewne nie byłabym sobą, gdybym nie załatwiała kilku spraw jednocześnie. Kto czytał mój poprzedni post o książce, ten wie, że niedawno byłam w Węgrowie. Oczywiście musiałam skorzystać z okazji i odwiedziłam szkołę podstawową w Ruchnie. Przecież to wieś moich przodków i w tej szkole uczyły się całe pokolenia mojej rodziny.
Wcześniej zadzwoniłam i umówiłam się z Panią Dyrektor na wizytę. Zostałam przyjęta niezwykle mile i sympatycznie. Kronika szkolna, o którą prosiłam w rozmowie telefonicznej już na mnie czekała. A Pani Dyrektor miała w tym czasie lekcje z uczniami.
Wcześniej zadzwoniłam i umówiłam się z Panią Dyrektor na wizytę. Zostałam przyjęta niezwykle mile i sympatycznie. Kronika szkolna, o którą prosiłam w rozmowie telefonicznej już na mnie czekała. A Pani Dyrektor miała w tym czasie lekcje z uczniami.
Zaczęłam ją przeglądać i czytać. Zrobiłam też całe mnóstwo zdjęć, niestety nie są najlepszej jakości, ale dla mnie są bardzo cenne.
Kronikę początkowo prowadził ówczesny dyrektor szkoły, zachwyca staranność pisma i przepiękna polszczyzna.
Udało mi się odszukać wielu członków rodziny, którzy są wymienieni wśród uczniów kończących w danym roku szkołę. Teraz w zaciszu domowym zanurkuję w treść kroniki, może przeczytam ciekawe historie, poznam życie swojej rodziny z innej perspektywy. Już samo trzymanie w dłoniach tego woluminu wywoływało dreszczyk emocji, a gdy zaczęłam pobieżnie czytać, to tak jakbym się przeniosła w czasie. Pozycja zawiera sporo zdjęć, jednak muszę trochę nad nimi posiedzieć, być może uda mi się kogoś rozpoznać. Ubolewam, że zdjęcia są z późniejszego okresu, a z pierwszych lat są tylko dwa zbiorowe, nie podpisane, ani z którego roku, ani nazwiskami uczniów. Nie umiem nikogo na nich rozpoznać.. Może Wam się uda?
Niestety na jednym ze zdjęć odbiło mi się światło i trochę słabo widać. Wygląd na to, że do fotografii stanęli wszyscy uczniowie szkoły, którzy byli tego dnia na lekcjach.
O tym, że świat jest mały i że "przypadki chodzą po ludziach" wiemy już bardzo dawna. Okazało się, że jesteśmy z Panią Dyrektor spokrewnione. Moja prababcia Julia Rychlik z domu Brzezik i dziadek Pani Dyrektor, Emil Brzezik, to rodzeństwo. O Emilu już wspominałam w poście o strażakach. Fajnie jest w takich małych miejscowościach, wszyscy się znają, nawet do piątego pokolenia :) A ja wciąż odkrywam coś nowego, dla mnie nieznanego, niezwykłego, a później zamykam oczy i widzę tych swoich przodków w szkolnej ławce, albo przy tablicy, przecież przeniosłam się w czasie...
piątek, 10 lutego 2017
Książka
Kilka dni temu, 8 lutego 2017 roku w przepięknej sali Węgrowskiego Ośrodka Kultury odbyło się spotkanie promujące książkę poświęconą mojej kuzynce Małgorzacie Pepłowskiej, twórczyni ludowej. Na zewnątrz było wyjątkowo mroźno, zaś w gościnnych wnętrzach atmosfera była serdeczna, miła, pełna ciepła i piękna.
Autorką książki i gospodynią wieczoru była Danuta Grodzka Wojdyna. Danusia jest osobą niezwykle aktywną, założyła i prowadzi Prywatne Muzeum Regionalne w Zambrzyńcu, jest Przewodnikiem PTTK i wiceprezesem oddziału PTTK w Węgrowie, uczy w liceum Geografii Turystycznej Regionu.
O bohaterce książki już kiedyś pisałam, ale przypomnę: Małgosia jest bratanicą mojego dziadka Lucjana Rychlika, twórczynią ludową wykonującą tkactwo dwuosnowowe, kwiaty z bibuły oraz ozdoby w opłatka.
Najciekawsze jest to, że prace Małgosi zostały dostrzeżone i docenione niemalże na całym świecie. Jest laureatką wielu prestiżowych nagród, w tym medalu im Oskara Kolberga. Dzieła Małgosi są ozdobą wielu wystaw krajowych i zagranicznych, zachwycają się nimi widzowie w Europie i Ameryce. Jak słusznie zauważyła będąca gościem wieczoru Pani dyrektor Muzeum Etnograficznego w Warszawie, po wielu latach pracy Małgosia została wreszcie doceniona przez "swoich", co nie zawsze jest takie oczywiste. Przywykamy do rzeczy, które często widzimy, nie doceniamy ich wyjątkowości i niezwykłości. Po prostu nie dostrzegamy...
A nasza artystka jest osobą niezwykle skromną, pracowitą i jak sama mówi: "pokochała i oddaje się tkaniu". Z książki możemy się dowiedzieć o tradycji tkactwa w Węgrowie, o twórczości Małgosi, jej osiągnięciach i nagrodach. Można obejrzeć wiele zdjęć prac, dyplomów i nagród.
Spotkanie uświetniły występy dzieciaków z przedszkola w Ruchnie, które fantastycznie tańczyły i śpiewały. Dzieci z rucheńskiej szkoły popisały się wierszem specjalnie ułożonym na cześć Małgosi.
Kilka utworów zaprezentował również ludowy zespół Węgrowianie. Były także rozmaite przemówienia i podziękowania od władz miasta, gminy i powiatu oraz wszystkich ważnych osób. Obydwie panie autorka i artystka otrzymały wiele kwiatów, upominków i gratulacji. Gości było bardzo dużo i wypełnili sporą salę widowiskową WOKu. Aparaty błyskały fleszami, operatorzy nagrywali, działo się...
A w holu dumnie prezentowały się prace Małgosi, dywany, kwiaty i ozdoby z opłatka, a ja stałam się szczęśliwą posiadaczką książki z dedykacja autorki.
Gratuluję obu paniom, życzę i dziękuję.
Małgosi - talentu, pracowitości, skromności, życzę ukończenia pracowni i stworzenia zaplanowanych dywanów.
Danusi - pomysłów, wydanej książki, życzę wiele nowych szalonych pomysłów do zrealizowania.
Autorką książki i gospodynią wieczoru była Danuta Grodzka Wojdyna. Danusia jest osobą niezwykle aktywną, założyła i prowadzi Prywatne Muzeum Regionalne w Zambrzyńcu, jest Przewodnikiem PTTK i wiceprezesem oddziału PTTK w Węgrowie, uczy w liceum Geografii Turystycznej Regionu.
O bohaterce książki już kiedyś pisałam, ale przypomnę: Małgosia jest bratanicą mojego dziadka Lucjana Rychlika, twórczynią ludową wykonującą tkactwo dwuosnowowe, kwiaty z bibuły oraz ozdoby w opłatka.
Najciekawsze jest to, że prace Małgosi zostały dostrzeżone i docenione niemalże na całym świecie. Jest laureatką wielu prestiżowych nagród, w tym medalu im Oskara Kolberga. Dzieła Małgosi są ozdobą wielu wystaw krajowych i zagranicznych, zachwycają się nimi widzowie w Europie i Ameryce. Jak słusznie zauważyła będąca gościem wieczoru Pani dyrektor Muzeum Etnograficznego w Warszawie, po wielu latach pracy Małgosia została wreszcie doceniona przez "swoich", co nie zawsze jest takie oczywiste. Przywykamy do rzeczy, które często widzimy, nie doceniamy ich wyjątkowości i niezwykłości. Po prostu nie dostrzegamy...
A nasza artystka jest osobą niezwykle skromną, pracowitą i jak sama mówi: "pokochała i oddaje się tkaniu". Z książki możemy się dowiedzieć o tradycji tkactwa w Węgrowie, o twórczości Małgosi, jej osiągnięciach i nagrodach. Można obejrzeć wiele zdjęć prac, dyplomów i nagród.
Spotkanie uświetniły występy dzieciaków z przedszkola w Ruchnie, które fantastycznie tańczyły i śpiewały. Dzieci z rucheńskiej szkoły popisały się wierszem specjalnie ułożonym na cześć Małgosi.
Kilka utworów zaprezentował również ludowy zespół Węgrowianie. Były także rozmaite przemówienia i podziękowania od władz miasta, gminy i powiatu oraz wszystkich ważnych osób. Obydwie panie autorka i artystka otrzymały wiele kwiatów, upominków i gratulacji. Gości było bardzo dużo i wypełnili sporą salę widowiskową WOKu. Aparaty błyskały fleszami, operatorzy nagrywali, działo się...
A w holu dumnie prezentowały się prace Małgosi, dywany, kwiaty i ozdoby z opłatka, a ja stałam się szczęśliwą posiadaczką książki z dedykacja autorki.
Małgosi - talentu, pracowitości, skromności, życzę ukończenia pracowni i stworzenia zaplanowanych dywanów.
Danusi - pomysłów, wydanej książki, życzę wiele nowych szalonych pomysłów do zrealizowania.
piątek, 20 stycznia 2017
Dzień babci
Niedawno przy okazji postu o zdjęciu prababci wspólnie zastanawialiśmy się, która z dziewczynek jest moją babcią macierzystą. Postanowiłam z okazji Dnia Babci pokazać Wam moje zdjęcia z babcią.
Tutaj na zakończenie roku szkolnego po I klasie.
A tutaj na spacerze po lesie w Otwocku z jakąś obcą panią i kotem znajdą, rok chyba 1978.
Tutaj na zakończenie roku szkolnego po I klasie.
A tutaj na spacerze po lesie w Otwocku z jakąś obcą panią i kotem znajdą, rok chyba 1978.
Wspólnych zdjęć z babcią ojczystą nie mam, niestety. Mam za to z inną wnuczką w roku 1971.
Obu babci już od dawna nie ma z nami, bardzo mi ich brakuje. Może kiedyś napiszę o nich więcej...
środa, 18 stycznia 2017
Brat dziadka Stanisław
Jest w Węgrowie takie miejsce szczególne... Tuż obok Bazyliki Mniejszej pw Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, po sąsiedzku z plebanią, budynek ten widać z rynku. Niedaleko stąd do Domu Gdańskiego, do strażnicy PSP, a także do liceum. Wszędzie blisko...
foto internet
Po kilku latach księża wybudowali własne budynki klasztorne w stylu barokowym, zaprojektowane najprawdopodobniej przez Jana Reisnera. Zabudowania miały kształt czworoboku. Na każdym rogu postawiono wieżyczkę zwieńczoną blaszanym hełmem i iglicą. Wewnątrz znajdowały się pomieszczenia gospodarcze, sale wykładowe, biblioteka (największa na Podlasiu), a także 35 pokoi dla seminarzystów. W budynku mieściło się seminarium i szkoła średnia (podwydziałowa w czasach Komisji Edukacji Narodowej).
Za udział Bartoszków w powstaniu listopadowym władze carskie w roku 1833 zamknęły collegium i usunęły księży z Węgrowa, a zabudowania przejął garnizon rosyjski. Budynki zaczęły niszczeć. W drugiej połowie XIX wieku zostały częściowo wyremontowane, a po II wojnie światowej przebudowane na potrzeby najpierw Urzędu Bezpieczeństwa i katowni, a później Urzędu Skarbowego.
Do obecnych czasów zachowała się tylko jedna wieża.
Obecnie budynki są ponownie własnością kościoła. Mieści się tam biuro senatora RP oraz Caritas.
Jak już wspomniałam wyżej w tym miejscu w czasach powojennych mieściło się UB i katownia. Od strony ul Kościelnej przy wejściu wisi tablica pamiątkowa.
A wewnątrz znajdziemy nazwiska więźniów, wyskrobane przez nich samych na ścianach.
Więcej zdjęć http://www.slady.ipn.gov.pl
oraz
Jednym z więźniów był najstarszy brat mojego dziadka, Stanisław Rychlik. Zostawił po sobie ślad.
foto Andrzej Gierłowski
Bardzo dziękuję wnukom Stanisława: Ewie za opowieści i Andrzejowi za zdjęcie.
niedziela, 15 stycznia 2017
Odznaczenia dziadka
Z różnych źródeł wiem, że dziadek Lucjan, o którym pisałam tutaj, posiadał różne odznaczenia za zasługi.
Takie informacje otrzymał jeden z prawnuków pismem z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2014 roku:
- Medal Zwycięstwa i Wolności nadany uchwałą Rady Państwa z dnia 28.03.1970 r, za "udział w walkach z hitlerowskim najeźdźcą w okresie II wojny światowej".
- Medal za Udział w Wojnie Obronnej 1939 r. nadany Uchwałą Rady Państwa z dnia 22.09.1982 r, "za czynny udział w wojnie obronnej w 1939 r."
- Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nadany postanowieniem Prezydenta RP z dnia 30.01.1990 r. "za udział w działaniach bojowych prowadzonych przez Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie w latach 1939-45".
Z życiorysu dziadka zamieszczonego w katalogu "Chłopcy z tamtych dni" wynika, że posiadał również
- Krzyż Walecznych
Ze spisu eksponatów, przekazanych do szkolnej Izby Pamięci wynika, ze zostały tam przekazane następujące odznaczenia:
- Krzyż Walecznych foto wyżej
- Krzyż Monte Cassino 1944
- Zwycięstwo i Wolność foto wyżej
Dzięki pomocy kolegów, którzy interesują się militariami udało się ze zdjęć rozpoznać również odznaczenia włoskie i brytyjskie:
- Italy Star (Gwiazda Włoska)
- 1939-1945 Star
W posiadaniu rodziny jest tylko jedno odznaczenie.
Bardzo dziękuję Maciejowi Markowskiemu, Bartłomiejowi Rychlewskiemu
i Ryszardowi Jarosławskiemu za rozpoznanie ze zdjęć wszystkich medali i odznaczeń
Jeśli są tu jakieś błędy czy pomyłki, to bardzo proszę o informację.
Takie informacje otrzymał jeden z prawnuków pismem z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2014 roku:
- Medal Zwycięstwa i Wolności nadany uchwałą Rady Państwa z dnia 28.03.1970 r, za "udział w walkach z hitlerowskim najeźdźcą w okresie II wojny światowej".
- Krzyż Walecznych
Ze spisu eksponatów, przekazanych do szkolnej Izby Pamięci wynika, ze zostały tam przekazane następujące odznaczenia:
- Krzyż Walecznych foto wyżej
- Krzyż Monte Cassino 1944
- Zwycięstwo i Wolność foto wyżej
Dzięki pomocy kolegów, którzy interesują się militariami udało się ze zdjęć rozpoznać również odznaczenia włoskie i brytyjskie:
- Italy Star (Gwiazda Włoska)
lub
- 1939-1945 Star
W klapie dziadek również nosił odznakę ZBoWID
Wszystkie fotografie są z internetu.
W posiadaniu rodziny jest tylko jedno odznaczenie.
Bardzo dziękuję Maciejowi Markowskiemu, Bartłomiejowi Rychlewskiemu
i Ryszardowi Jarosławskiemu za rozpoznanie ze zdjęć wszystkich medali i odznaczeń
Jeśli są tu jakieś błędy czy pomyłki, to bardzo proszę o informację.
piątek, 6 stycznia 2017
Imieniny dziadka Lucjana
Imieniny Lucjana są w kalendarzu kilka razy w roku: 7 stycznia, 27 maja, 13 czerwca, 7 lipca,
4 i 26 października. Pochodzi od łacińskiego imienia Lucjusz, które powstało od słowa lux (światło), czyli urodzony o brzasku dnia. A jaki jest Lucjan? To typowy flegmatyk, powolny ale jednak niezwykle wytrzymały i skuteczny. Nie podejmuje pochopnych decyzji, jest oddany i solidny, często pracuje na własny rachunek i po swojemu. Wytrwale dąży do stabilizacji i marzy o cieple domowego ogniska. Jest idealnym mężem i ojcem. W trudnych sytuacjach zachowuje zimną krew i szybki refleks.
A jak brzmi to imię w innych językach?
łacina - Lucia
angielski - Lucian
niemiecki - Lucianus
włoski - Luciano, Lucio
niderlandzki - Lucien (czytaj Lusien)
rosyjski - Ljucjan
Encyklopedie podają kilku świętych o imieniu Lucjan:
- męczennik z Nikomedii
- biskup Beauvais
-ojciec Kościoła z Antiochii
Oczywiście było w historii kilku wielkich o tym imieniu, już o Lucjuszu nie wspominam. To łatwo sprawdzić w każdej encyklopedii, czy tej papierowej czy tej internetowej.
W Polsce jest kilka miejscowości miejscowości pochodzących od imienia Lucjan:
Lucjanowo - wieś w województwie wielkopolskim, w gminie Koło.
Lucjanów - tą nazwę noszą trzy wsie, jedna w woj. mazowieckim i dwie w łódzkim.
Ciekawostką może być fakt, że taką nazwę nosi również gatunek ryb występujących
w Morzu Karaibskim w pobliżu raf koralowych. Największe osobniki osiągają długość ok 1 metra
i wagę do 30 kg.
Ostatnio imię to stało się niezwykle popularne ze względu na postać Lucjana Mostowiaka granym przez lubianego Witolda Pyrkosza w popularnym serialu.
A dlaczego tyle napisałam o Lucjanie? Takie imię nosił mój ojczysty dziadek. Wszystkie cechy, które odnoszą się do imienia, odnoszą się również do mojego dziadka. Był bardzo rodzinny, kochał dzieci i wnuki. Pamiętam z dzieciństwa, że jak przyjeżdżałam to brał mnie na ręce i oprowadzał po gospodarstwie, pokazywał zwierzęta, dawał pisklaki do ręki. Zabierał ze sobą na pole, widziałam jak ciężko pracuje. Za każdym razem jak wybierał się gdzieś wozem zaprzężonym w konia siadywałam obok i jechałam kawałeczek do kapliczki. Wtedy jeszcze nie znałam ani historii kapliczki, ani dziejów dziadka. Zapewne pozostałe wnuki maja podobne wspomnienia.
Niezwykle pracowity i sumienny, przeszedł cały szlak z Armią Andersa.
4 i 26 października. Pochodzi od łacińskiego imienia Lucjusz, które powstało od słowa lux (światło), czyli urodzony o brzasku dnia. A jaki jest Lucjan? To typowy flegmatyk, powolny ale jednak niezwykle wytrzymały i skuteczny. Nie podejmuje pochopnych decyzji, jest oddany i solidny, często pracuje na własny rachunek i po swojemu. Wytrwale dąży do stabilizacji i marzy o cieple domowego ogniska. Jest idealnym mężem i ojcem. W trudnych sytuacjach zachowuje zimną krew i szybki refleks.
A jak brzmi to imię w innych językach?
łacina - Lucia
angielski - Lucian
niemiecki - Lucianus
włoski - Luciano, Lucio
niderlandzki - Lucien (czytaj Lusien)
rosyjski - Ljucjan
Encyklopedie podają kilku świętych o imieniu Lucjan:
- męczennik z Nikomedii
- biskup Beauvais
-ojciec Kościoła z Antiochii
Oczywiście było w historii kilku wielkich o tym imieniu, już o Lucjuszu nie wspominam. To łatwo sprawdzić w każdej encyklopedii, czy tej papierowej czy tej internetowej.
W Polsce jest kilka miejscowości miejscowości pochodzących od imienia Lucjan:
Lucjanowo - wieś w województwie wielkopolskim, w gminie Koło.
Lucjanów - tą nazwę noszą trzy wsie, jedna w woj. mazowieckim i dwie w łódzkim.
Ciekawostką może być fakt, że taką nazwę nosi również gatunek ryb występujących
w Morzu Karaibskim w pobliżu raf koralowych. Największe osobniki osiągają długość ok 1 metra
i wagę do 30 kg.
Ostatnio imię to stało się niezwykle popularne ze względu na postać Lucjana Mostowiaka granym przez lubianego Witolda Pyrkosza w popularnym serialu.
A dlaczego tyle napisałam o Lucjanie? Takie imię nosił mój ojczysty dziadek. Wszystkie cechy, które odnoszą się do imienia, odnoszą się również do mojego dziadka. Był bardzo rodzinny, kochał dzieci i wnuki. Pamiętam z dzieciństwa, że jak przyjeżdżałam to brał mnie na ręce i oprowadzał po gospodarstwie, pokazywał zwierzęta, dawał pisklaki do ręki. Zabierał ze sobą na pole, widziałam jak ciężko pracuje. Za każdym razem jak wybierał się gdzieś wozem zaprzężonym w konia siadywałam obok i jechałam kawałeczek do kapliczki. Wtedy jeszcze nie znałam ani historii kapliczki, ani dziejów dziadka. Zapewne pozostałe wnuki maja podobne wspomnienia.
To zdjęcie chyba najbardziej pasuje o mojego obrazu dziadka jaki mam w pamięci.
Niezwykle pracowity i sumienny, przeszedł cały szlak z Armią Andersa.
Na zdjęciu z lewej Aleksander Wintoch, a po prawej mój dziadek Lucjan Rychlik
Za zasługi dostał różne odznaczenia, które czasem nosił w klapie, od wielkiego dzwonu.
Postanowiłam sobie, że w tym roku muszę wybrać się do Wojskowego Biura Historycznego (dawniej Centralne Archiwum Wojskowe) i dowiem się co to za odznaczenia, które widzimy na zdjęciu. Może dostanę jakieś skany informujące o ich przyznaniu? Same medale dziadek przekazał kiedyś do szkolnej izby pamięci w Ruchnie. Ostatnio jeden z prawnuków próbował się czegoś dowiedzieć, napisał list i nie otrzymał odpowiedzi. Ja zadzwoniłam do szkoły. Bardzo miła pani dyrektor poinformowała mnie, że już inni członkowie rodziny szukali. Dowiedziałam się również, że jak podjęła pracę w 1993 roku (początkowo jako nauczyciel, a od 2001 roku jako dyrektor), to Izby Pamięci już nie było. Po licznych interwencjach rodzin ofiarodawców przeszukano wszystkie budynki łącznie ze strychami i eksponatów nie udało się odnaleźć. Pani dyrektor kontaktowała się ze swoją poprzedniczką i nie uzyskała odpowiedzi na pytanie "gdzie to jest". Dowiadywała się również w Muzeum w Liwie czy przedmioty z wystawy nie zostały przekazane, ale uzyskała odpowiedź negatywną.
Ja również zadzwoniłam do tego muzeum i usłyszałam, że Izby Pamięci w szkołach istniały poza wszelką kontrolą, a jak znikały, to to co w nich było, dostawał ktoś, kto wyraził zainteresowanie chęcią posiadania. W moich poszukiwaniach poszłam dalej i zadzwoniłam do Muzeum w Siedlcach, czy może tam. Niestety odpowiedź również jest negatywna. Jedyną pociechą jest fakt posiadania przez szkołę czegoś w rodzaju spisu przedmiotów ofiarowanych przez różne osoby do owej izby. Pani dyrektor obiecała, że prześle mi kserokopię. Czekam z ogromną niecierpliwością.
Dziękuję Maciejowi Markowskiemu, autorowi strony http://www.kimonibyli.pl/,
który poświęcił swój czas i odszukał w cyfrowej bibliotece
http://bbc.mbp.org.pl/Content/1335/Binder13.pdf na stronie 55 życiorys mojego dziadka Lucjana Rychlika. Dla mnie to ogromnie ważne.
Dzień imienin Lucjana, to również dzień moich urodzin. Taki swoistego rodzaju prezent. Najstarsza wnuczka urodziła się w dniu imienin.
Subskrybuj:
Posty (Atom)