Na początku sierpnia w jednym z postów pisałam o kopercie dowodowej mojego ojca, cały tekst
tutaj. Jednocześnie zapowiedziałam, że będę z zapałem zdobywać kolejne trofea, a to znaczy, że złożyłam wnioski o zawartość kopert moich dziadków ojczystych. Okazało się, że muszę trochę poczekać, bo owe koperty są w archiwum zakładowym urzędu, które znajduje się w pewnym oddaleniu od tegoż urzędu. Zważywszy na to, że był to sezon urlopowy, uzbroiłam się w cierpliwość i czekałam, do ubiegłego tygodnia. W poprzedni czwartek zadzwoniła do mnie przemiła pani z tegoż urzędu i powiadomiła, ze udało się odszukać koperty dowodowe moich dziadków, że pani już przygotowała kserokopie i że należy uiścić opłatę w wysokości 31 zł za jedną kopertę dowodową. Przelew zrobiłam niczym błyskawica, przesłałam e-mailem potwierdzenie. A wczoraj popędziłam na pocztę w nadziei, że to już. Nie sprawdzałam czy jest awizo w skrzynce, tylko biegiem na pocztę. Pani w okienku popatrzyła w monitor i mówi: "tak mamy coś dla pani". Wyobrażacie sobie z jaką niecierpliwością czekałam na to, co tam jest. Jak już miałam kopertę w ręku, to z radości kilka razy podskoczyłam do góry. Zapewne zabawnie musiałam wyglądać, być może inni interesanci dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie obchodziło mnie to. Najważniejsze było, żeby zajrzeć do środka i to jak najszybciej. Rozsiadłam się wygodnie na parapecie pocztowym, założyłam okulary i z namaszczeniem oglądałam kartka po kartce. Przypuszczam też, że minę miałam rozanieloną, wzrok błyszczący i zachłanny, co musiało dracznie wyglądać... A tam same skarby: ankiety do dowodów osobistych z 1952 i 1965 roku, ze zdjęciami i to takimi, których nikt w rodzinie nie miał, nie zachowała się ani jedna odbitka. Do tego wypisy aktów metrykalnych, karty meldunkowe, zgłoszenie zamieszkania oraz zaświadczenie od sołtysa o posiadanej ilości ziemi. Ciekawa może być ilość wpisanych hektarów: 4,99. Mam wrażenie, że wielkość podana na kwicie świadczy o tym, że w tamtym czasie, a zaświadczenie jest z roku 1951, nie można było posiadać 5 i więcej hektarów, przynajmniej na papierze... W kopercie mojego dziadka jest również dość dziwne zaświadczenie z tartaku w Barlinku mówiące o zatrudnieniu. Zdaje się, że znalazło się ono przypadkowo ze względu na zbieżność imienia i nazwiska, data urodzenia jest zupełnie inna. Ów pracownik tartaku był znacznie młodszy od mojego dziadka, a niewiele starszy od mojego taty. Wynika z tego, że nawet kiedyś urzędnicy się mylili.
Pewnie będę te papierki przeglądać i głaskać jeszcze wiele razy, żeby się nacieszyć.
I znów koleżanki będą mówić, że jestem szczęściarą, tak jestem :) Sami zobaczcie:
Ostatnie zdjęcie to jest to dziwne, cudze zaświadczenie
Od razu dostałam jakiegoś przyśpieszenia i złożyłam kolejne wnioski o udostępnienie kopert dowodowych. Tym razem odbyło się to w Warszawie, na Woli i dotyczyło koperty mojej mamy i mojej własnej. Po co mi moja koperta? Otóż dawno temu miałam taki śliczny, czerwoniutki tymczasowy dowód osobisty, ale kompletnie nie pamiętam jakie tam było zdjęcie. Taki dowód był w tamtych czasach potrzebny przy wyjazdach do krajów bloku socjalistycznego, a jeździło się wtedy i do Bułgarii i na Węgry, czy do Czechosłowacji, (tak tak było takie państwo). Mam nadzieję, że uda mi się i tą zagadkę rozwiązać i znów zobaczę swoje dawne zdjęcie, może też swój nastoletni podpis, a może jeszcze coś interesującego, czego wcale się nie spodziewam? Ciekawe ile czasu będę czekać?
Oczywiście od razu zaplanowałam sobie kolejne składanie wniosków, kolejno dziadków ze strony mamy oraz teściów. A później pozostaną mi wnioski o koperty dowodowe dziadków męża.
Wszystkim zainteresowanym formularzem potrzebnym do wypełnienia wniosku polecam stronę
MSWiA.
Złożyłam kolejne wnioski, ciekawe ile poczekam i czy w ogóle się doczekam.
OdpowiedzUsuńW jednym z podwarszawskich urzędów powiedziano mi wprost, że nie ma...Jednak nie tracę nadziei.
Pozazdrościć. Ja ze swoim Urzędem toczę obecnie batalie o udostepnienie kopii dokumentów z teczki osobowej. Jestem na etapie wysłania odwołania od decyzji Burmistrza do Wojewody.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości i odrobiny szczęścia...
UsuńPani Doroto, jestem pełna podziwu dla Pani wytrwałości i skuteczności w zdobywaniu kolejnych rodzinnych dokumentów :) Czy zechciałaby Pani podzielić się informacją, jakiego rodzaju interes prawny "wykorzystuje" Pani przy składaniu wniosków o udostępnienie zawartości kopert dowodowych? Jest to dla mnie zupełnie nowy temat, jeśli chodzi o poszukiwania genealogiczne, a z materiałów, z którymi udało mi się do tej pory zapoznać wynika, że poszukiwania genealogiczne nie mogą być uznane za interes prawny. Byłabym wdzięczna za wszelkie wskazówki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alicja Michnowicz
Składałam wniosek, i podawałam jedynie, że badam historię rodziny i niezwykle cenne będą dla mnie dokumenty zawierające zdjęcia oraz pisane własnoręcznie przez rodziców, dziadków...to w zależności kogo dotyczyła sprawa. Nie musiałam się powoływać na interes prawny, ale składałam wnioski tylko w linii prostej. Pozdrawiam
Usuń