niedziela, 18 lutego 2018

Józef Kochański, chrzestny mojej mamy.





    Józef Kochański ur 04.07.1901 w Wielączy zm. 20.03.1947 roku w Otwocku. Pochowany na otwockim cmentarzu blisko głównej bramy.
    O samym Józefie wiem mało. Był pierwszym mężem Heleny, siostry mojej babci macierzystej. Razem mieli dwie córki Basię  i Halinę. Ale nie cieszyli się długo sobą, bo Józef zaczął chorować i Helena wcześnie została wdową. Później ponownie wyszła za mąż, ale ja nie niej, a o Józefie.
    W rodzinnych zbiorach zachowało się jedno zdjęcie ze szczęśliwych czasów, przypuszczam, że jest wykonane gdzieś w Świdrze.


    Józef Kochański był muzykiem i nauczycielem. Grał na skrzypcach i po jego śmierci owe skrzypce zostały podarowane mojej mamie, chrześnicy Józefa.
O chrzestnej mojej mamy pisałam całkiem niedawno w poście Pani Padzikowa. Ogromnie żałuję, że nie mam wspólnego zdjęcia całej trojki, jednak takie to były czasy, że zdjęć robiono mało.
Próbowałam przeszukać internet, jednak z mizernym skutkiem. Znalazłam kilku Kochańskich, również muzyków, sporo jest o braciach Pawle również skrzypku i Elim wiolonczeliście, a także o  Wacławie Romualdzie Kochańskim również skrzypku. Na razie nie znalazłam powiązań. Może nie przyłożyłam się za bardzo...
    Dzięki internetowi wiem nieco więcej na temat szkoły, którą Józef uruchamiał tuż po wojnie w 1945, uczył w niej, a także przez krótki czas był kierownikiem (dyrektorów wtedy nie było).
    Szkoła początkowo była umiejscowiona w przepięknej willi o nazwie Martynówka przy ul Kraszewskiego 101. 

Dzięki zbiorom z archiwum domowego pani Ewy Simoni możemy zobaczyć jak owa szkoła wyglądała w czasach Józefa:


W zbiorach pana Macieja Woźniaka znajduje się ciekawy przedwojenny rysunek szkoły wykonany przez ucznia tej szkoły:



a także ciekawe zdjęcie grona nauczycielskiego wraz z garstką uczniów, zapewne prymusów, bądź dzieci nauczycieli.



    Na stronie internetowej szkoły w zakładce historia możemy wyczytać, że w roku 1918 w Willach Świderskich otworzono jednoklasową szkołę podstawową, a w roku 1922 szkoła zmieniła siedzibę na tą właśnie w willi Martynówka. Szkoła w tym miejscu była już sześcioklasowa i znajdowała się tu do roku 1948. Uczęszczało do niej 250 uczniów.  Wynika z tego, że szkoła we wrześniu powinna obchodzić stulecie, tak samo jak nasze państwo Niepodległość. Ciekawe czy przewidziane są jakieś uroczystości szkolne? Mnie bardzo ucieszyłaby książka wydana z tej okazji.
   Zaglądając na stronę internetową szkoły, możemy przypuszczać, że dysponuje dość bogatym archiwum gdyż jak czytamy: "Udało się zachować akta szkolne, pomoce dydaktyczne i sztandar szkoły". Jednak moja korespondencja ze szkołą nie wniosła nic nowego,  uzyskałam jedynie informację, że nie posiadają nic więcej niż to co zamieścili na stronie.
    W jednym z akapitów czytamy, że Józef Kochański pełnił funkcję kierownika od 1945 roku, objął to stanowisko po śmierci swojej poprzedniczki. Natomiast już w listopadzie 1946 z powodu choroby przekazał obowiązki następczyni. Później szkoła  kilkakrotnie zmieniała lokalizację, związane to było z potrzebami uczniów oraz złymi warunkami lokalowymi.
   
Poniżej są zdjęcia pobrane z galerii szkoły. Może ktoś z czytających potrafi podpowiedzieć coś więcej na temat tych zdjęć, nauczycieli i historii szkoły?

1927 szkoła w Willach Świderskich


1948/1949 po przeprowadzce, przy ul Majowej


budowa boiska szkolnego


A co wiem o samej willi Martynówka? Otóż w mojej pamięci zachował się fakt, że w tym budynku w latach 60 i 70 mieszkało tam sporo lokatorów, różnych, zapewne mieszkania zostały przydzielone z kwaterunku. Razem z moją babcią bywałam tam czasem u jej znajomych. W jednym z mieszkań na parterze mieszkała rodzina, która miała dziewczynkę (chyba Hania Mądry?), w zbliżonym do mnie wieku i czasem się razem bawiłyśmy. Z tego mieszkania pamiętam telewizor czarno-biały z taką śmieszną nakładką z pleksi?, miało to imitować kolory. Tam zawsze było bardzo czyściutko i schludnie, aczkolwiek skromnie. Natomiast na najwyższym piętrze, a może to stryszek był? mieszkała jakaś liczna wielopokoleniowa rodzina. Wszędzie leżały sterty ubrań, nie zawsze czystych, a w kącie było coś w rodzaju toalety, zatem i zapachy dawały się we znaki. Z tego mieszkania wychodziło się przez okienko na dach werandy i zażywało słoneczka i powietrza. 
Czasami z dzieciakami z tego i okolicznych domów bawiliśmy się na podwórku w "komórki do wynajęcia" i w "chowanego". Oj było się tam gdzie skryć i zarośla i komórki i gołębniki i jakiś domeczek w głębi. Pamiętam, że na tym domeczku był kiedyś kominiarz i czyścił kominy, oj przyglądaliśmy się z całą dzieciarnia tej czynności. Takie to moje dziecięce wspomnienia.
    To trochę uzupełnienie mojego postu sprzed roku. Bo obydwa domy dzieli tylko wąziutka szutrowa uliczka, na której wciąż są takie same kałuże jak dawniej, a idąc tą uliczką w stronę rzeki Świder dochodziło się do sklepu pani Wali, jakie tam były pyszne cukierki z ogromnych szklanych słoików i lizaki i ciepłe lody...ech rozmarzyłam się...
    Dziś wiem, że w domu, gdzie kiedyś mieszkali moi dziadkowie, wcześniej przed nimi mieszkał właśnie Józef Kochański z siostrą mojej babci i córkami. 

A tak wygląda obecnie willa Martynówka, to jeden z piękniej zachowanych i zadbanych Świdermajerów. Zdjęcia mojego autorstwa




Jak zawsze na koniec proszę: na pewno znajdzie się ktoś, kto wie coś więcej, ma stare zdjęcia...