Dawno,
dawno temu (jak to w różnych opowieściach bywa) z jedną z koleżanek Krysią wracając ze szkoły poszłyśmy do
jej babci, która mieszkała gdzieś w okolicach ul Magistrackiej, czy też
Ożarowskiej w Warszawie. Już nie pamiętam, czy to wtedy, czy później Krysia wymieniła nazwisko Zając. To
fakt pierwszy. Zapisany w pamięci.
Podczas którejś z rozmów z Krysią wynikło, że jakaś jej rodzina mieszkała na terenie
gospodarstwa ogrodniczego (już nie istnieje od lat 70 XX w) przy skrzyżowaniu
ul Ciołka i Brożka w Warszawie. Obecnie w tym miejscu stoi pawilon, mieszczący
między innymi Spółdzielnię Mieszkaniową Koło. To ta sama babcia, która
wcześniej wcześniej mieszkała tutaj. To fakt drugi. Zapisany w pamięci.
Zupełnie nie
pamiętam kiedy i w jakiej sytuacji po raz pierwszy usłyszałam nazwisko Zając od Joli. Wtórnie zderzyłam się z tym
nazwiskiem odwiedzając na cmentarzu grób Joli
rodziców na Cmentarzu Wolskim w Warszawie. To fakt trzeci. Zapisane w
pamięci.
W styczniu 2016 roku rozmawiając z Jolą przez facebooka na temat genealogii nazwisko Zając pojawiło
się po raz kolejny. Nawet wspólnie szukałyśmy w Genetece indeksów metryk. To fakt piąty, również
zapisany w pamięci.
Zdaje sę,
że we wrześniu 2016 roku, Renata na
facebooku na stronie „Jestem z Woli” zamieściła post pytając o gospodarstwo z
faktu drugiego. Tutaj link: https://www.facebook.com/Jestem.z.Woli/posts/1415484495146126?comment_id=1416149178412991 To fakt szósty.
No i się
zaczęło: telefony, e maile, wymiana informacji, a ja jako skrzynka kontaktowa.
Okazuje się, że wszystkie trzy moje koleżanki, które poniekąd znają się trochę
ze sobą, ale nie utrzymują kontaktów są ze sobą spokrewnione, no…Renata nie,
tylko jej małżonek. Przez Zająców właśnie, którzy to kiedyś kicali i po Woli i
po Borzęcinie i po Francji (niektórzy), ale najwięcej powiązań mają z
warszawską Wolą i gospodarstwem Hoserów. Tym samym, które mieściło się kiedyś
naprzeciwko PDTu, tuż obok Zajezdni Wola. Tam się rodzili, mieszkali, wyruszali
w świat.
A ja? W mojej rodzinie nie było Zająców, tylko Królaki, ale
to już zupełnie inna historia.
Krysia, to moja koleżanka z podwórka, ze szkoły
podstawowej, (tyle, że z innej klasy), z liceum i z harcerstwa.
Jola, to moja
koleżanka ze szkoły podstawowej, obecnie mieszkająca w słonecznej Italii.
Utrzymujemy częste kontakty
Renata, to moja
koleżanka z liceum i harcerstwa.
Biedne Zające... dostały się w genealogiczne "wnyki" naszej Dorci ;-)))
OdpowiedzUsuńDzięki Kasia :)
OdpowiedzUsuńI ja mam Królaków :) par. Jakubów, pow. miński ... i będzie u mnie na ten temat opowieść ;)
OdpowiedzUsuńOj Kasia, coś pewnie kiedyś się nam wykręci. Jakaś wspólna rodzina czy coś??
UsuńMińsk i okolice też są mi bliskie.