Jak wiadomo z wcześniejszych postów czytaj i czytaj moja prababcia Aleksandra wcześnie zmarła i osierociła czwórkę dzieci, w tym moją babcię i babci brata Wacława. Pradziadek szybko postarał się o nową żonę i drugą mamę dla swoich dzieci. Czasy były bardzo trudne i ciężkie dla wszystkich, dlatego dzieci od wczesnego dzieciństwa musiały pracować w polu, pomagać w gospodarstwie. Babcia opowiadała, że dość szybko nauczyła się szyć i haftować. Do tej pory mam pościel haftowaną ręką babci. Wszystkie dzieci uczyły się dobrze i prawdopodobnie dlatego Wacław postanowił ukończyć Preparandę Nauczycielską w Hucie Mińskiej, w roku 1922, a następnie Państwowe Seminarium Nauczycielskie Męskie im Konarskiego w Warszawie ul Krakowskie Przedmieście 36, które ukończył w roku 1928. Preparanda W Hucie Mińskiej podlegała pod Kuratorium Okręgu Szkolnego w Warszawie, a kierownikami w początkach lat dwudziestych XX w byli Franciszek Modliński i Marian Ośko. Seminarium Męskie w Warszawie powstało w roku 1906. Początkowo były to prywatne kursy dla nauczycieli. Przekształcone następnie w Seminarium i upaństwowione w roku 1918. Ciekawostką może być fakt, że w tym samym budynku, mieściło się wcześniej Seminarium Żeńskie, do którego uczęszczała Maria Curie Skłodowska.
Krakowskie Przemieście z Kościołem Wizytek. Po lewej widać kamienicę, w której mieściło się seminarium
Tak Wacława Padzika wspomina jeden z jego uczniów:
"Panią Padzikową pamiętam dobrze, choć nie była moją nauczycielką, ale często bywała w naszej klasie na zastępstwie. Natomiast jej mąż Wacław Padzik był moim znakomitym nauczycielem matematyki i geometrii - wspaniały człowiek i pedagog...do dziś pamiętam Jego..."ostrym końcem cyrkla kreślimy okrąg...itd"- niestety tylko dobra znajomość matematyki ratowała mnie, bo z geometrii padało sakramentalne i słuszne -"siadaj ośle", ale pana Padzika lubiliśmy, bardzo uczciwy nauczyciel"
Tyle z forum na NK, po tylu latach mało uczniów pamięta dawnego nauczyciela, a Ci co pamiętają, to mało korzystają z komputerów.
Ten sam uczeń, który pisał powyższy tekst przysłał również do mnie prywatnego mejla, którego fragmenty tutaj zacytuję:
"Kierowniczką szkoły była wtedy dzisiejsza patronka i między innymi moja nauczycielka pani Wanda Turowska, która była sanitariuszką w Powstaniu Warszawskim. W szkole zbierała nauczycieli z wojennego pokolenia, których i kierowniczka i my uczniowie darzyliśmy wielkim szacunkiem.
Dla przykładu mój nauczyciel matematyki pan Padzik prowadził również geometrię (były to dwie inne lekcje, ale pod wspólną oceną). Z geometrii byłem "noga stołowa" - nie lubiłem tego przedmiotu i pan Padzik nie miał problemów przy ocenie mych odpowiedzi. Sprytem udawało mi się odpowiadać z geometrii tylko dwa razy na całe lata podstawówki. Pamiętam ..."siadaj ośle"... ulubione powiedzenie pana Padzika do wszystkich którzy ..."nie wiedzieli co bredzą"... Za to z matematyki byłem dobry, zawsze na początku kwartału zgłaszałem się do odpowiedzi, a także klasówki dawały mi komfort dobrych ocen i nawet jak z geometrii byłem osłem, to suma stopni zapewniała m spokój. To byli nauczyciele "starej daty", których z rozrzewnieniem i szacunkiem wspomina się do dziś. Ulubionym określeniem pana Padzika było: "ostrą nóżką cyrkla kreślimy okrąg", to przy rysowaniu koła na tablicy. Dobrych nauczycieli pamięta się nawet po 60 latach."
Wacław z uczniami
Wacław z moją babcią, swoimi synami i córkami babci
I to by było na tyle, może kiedyś uda mi się zdobyć więcej zdjęć i informacji o bracie babci.Cudowne jest to, ze wszyscy wspominali go jako osobę dobrą, ciepłą, rodzinną. Dla mnie to nic dziwnego, babcia Franciszka również taka była..
Dziękuję Mariuszowi Momontowi za informacje dotyczące szkół i uczniowi Wacława panu Kazimierzowi Wijata za wspomnienia.