piątek, 24 stycznia 2020

Prezent świąteczno-noworoczny od...przodków

    "Prezent świąteczno-noworoczny od...przodków"- tytuł może nieco przewrotny, ale tak to odbieram.
    W grudniu 2017 roku napisałam post o bratowej mojej babci zatytułowany "Pani Padzikowa". Właściwie większość to były cytaty uczniów, wypowiadających się o swojej nauczycielce. O mężu "Pani Padzikowej", a bracie mojej babci napisałam nieco później, bo dopiero w sierpniu 2018. Osoby, które nie czytały wcześniej lub zapomniały o czym mowa zapraszam najpierw do lektury (Łącznie z komentarzami), będzie łatwiej zrozumieć sedno dzisiejszego wpisu.
    W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 2018, pod postem o bratowej mojej babci pojawił się komentarz Ani, prawnuczki Zofii Padzik z domu Wróblewskiej.
    Ale cofnijmy się w czasie. Doskonale wiedziałam, że jedna z wnuczek Zofii  Padzik, Ewa pisze książki i często podglądałam jej poczynania, jednak nie miałam jakoś odwagi odezwać się pierwsza. To zupełnie niezrozumiałe skrępowanie, gdyż w obecnych czasach przy funkcjonowaniu portali społecznościowych jest to niezwykle prosty sposób. No, ale siedziałam cicho jak mysz pod miotłą i już, aż pojawił się wpis Ani, córki Ewy i prawnuczki "Pani Padzikowej". Żeby było weselej kilka lat wcześniej moja córka i córka Ewy (Ania właśnie) spotkały się na jednej uczelni i nawet doszukały się wspólnego pokrewieństwa, ale jakoś ich drogi się rozeszły, znajomość nie była podtrzymywana. A ja wtedy również nie próbowałam nawiązać kontaktów. Jednak teraz, po wpisie Ani, czy mogłam nie odpowiedzieć i nie nawiązać kontaktów? Odpowiedziałam i za dwa dni umówiłyśmy się na spotkanie w jednej z kawiarenek na Nowym Świecie. Było niezwykle miło i sympatycznie. Nie mogłyśmy się nagadać. Razem z Ewą przyszły jej córki, wspomniana Ania, a także Ewelina i Agnieszka. Jakoś żadna z nas nie pomyślała, żeby zrobić wspólne zdjęcie... Pamiętajcie dziewczyny, musimy to nadrobić :) W trakcie rozmowy udało się nam wspólnie rozsupłać kilka wątków.
    Stopniowo stałam się posiadaczka prawie wszystkich książek napisanych przez Ewę, które i Wam polecam. Wystarczy wyszukać na fb Ewa Cielesz-pisarka, a potem to już przepadliście z kretesem...
    A ja zyskałam oprócz wspaniałej znajomości, wsparcia w poszukiwaniach i książek z uroczymi dedykacjami coś jeszcze. Taką maleńką satysfakcję, że to moje pisanie, a właściwie pisanina na coś się przydała.


     Ten tekst miałam napisać i zamieścić w rocznicę naszego spotkania, ale nieco się zapóźniłam, co mam nadzieję zostanie mi wybaczone.