środa, 29 sierpnia 2018

Wacław, a właściwie Wacławów dwóch...

     W życiu mojej babci macierzystej Franciszki z domu Padzik stale obecny był jakiś Wacław. Pierwszym był brat, a drugim mąż. O tym drugim to może kiedyś w przyszłości, bo jak wiadomo obowiązuje jakaś kolejność. Zatem dzisiaj będzie o Wacławie Padziku bracie babci, ur 22.10. 1905 roku w Kędzieraku (obecnie dzielnica Mińska Mazowieckiego).
    Jak wiadomo z wcześniejszych postów czytaj i czytaj moja prababcia Aleksandra wcześnie zmarła i osierociła czwórkę dzieci, w tym moją babcię i  babci brata Wacława. Pradziadek szybko postarał się o nową żonę i drugą mamę dla swoich dzieci. Czasy były bardzo trudne i ciężkie dla wszystkich, dlatego dzieci od wczesnego dzieciństwa musiały pracować w polu, pomagać w gospodarstwie. Babcia opowiadała, że dość szybko nauczyła się szyć i haftować. Do tej pory mam pościel haftowaną ręką babci. Wszystkie dzieci uczyły się dobrze i prawdopodobnie dlatego Wacław postanowił ukończyć Preparandę Nauczycielską w Hucie Mińskiej, w roku 1922, a następnie Państwowe Seminarium Nauczycielskie Męskie im Konarskiego w Warszawie ul Krakowskie Przedmieście 36, które ukończył w roku 1928.     Preparanda W Hucie Mińskiej podlegała pod Kuratorium Okręgu Szkolnego w Warszawie, a kierownikami w początkach lat dwudziestych  XX w byli Franciszek Modliński i Marian Ośko. Seminarium Męskie w Warszawie powstało w roku 1906. Początkowo były to prywatne kursy dla nauczycieli. Przekształcone następnie w Seminarium i upaństwowione w roku 1918. Ciekawostką może być fakt, że w tym samym budynku, mieściło się wcześniej Seminarium Żeńskie, do którego uczęszczała Maria Curie Skłodowska.


Krakowskie Przemieście z Kościołem Wizytek. Po lewej widać kamienicę, w której mieściło się seminarium

    Po ukończeniu Seminarium w roku 1928 Wacław Padzik odbył czynną służbę wojskową w Podchorążówce rezerwy w Jarocinie. W grudniu 1929 r zaczął pracować w Powszechnej Szkole Publicznej 165 przy ul Chłodnej 11 jako nauczyciel matematyki. Pod tym adresem mieściło się jeszcze kilka innych szkół: 7, 19, 23, 72, 154. Była to szkoła siedmioklasowa, męska, język nauczania polski. Szkoła zajmowała wynajmowane budynki o łącznej powierzchni 1945 m2, i posiadała 14 sal lekcyjnych. W grudniu 1930 roku uczęszczało do niej 589 uczniów, których uczyło 16 nauczycieli. 1 stycznia 1932 brat babci został mianowany podporucznikiem rezerwy, natomiast 28 grudnia ożenił się z Zofią z Wróblewskich, późniejszą  Panią Padzikową. Małżonkowie doczekali dwóch synów ur 1933 oraz 1937. Obydwaj już nie żyją. Wraz z wybuchem II wojny Światowej Wacław został zmobilizowany i wraz z oddziałem przekroczył granicę litewską, gdzie został internowany. W lipcu 1940 roku został przewieziony do Kozielska, a następnie do Grazowca, skąd w sierpniu 1941 roku został powołany do Polskich Sił Zbrojnych na terenie Związku Radzieckiego. W marcu 1942 roku wraz z oddziałem przekroczył granicę perską i został przydzielony do I Junackiej Szkoły Mechanicznej w Egipcie, gdzie początkowo pracował jako nauczyciel, a następnie został dowódcą kompanii junaków, a na koniec został adiutantem. W lipcu 1947 wraz ze szkołą przybył do Anglii. W dniu 10 czerwca 1948 roku powrócił do Polski, a od 1 stycznia rozpoczął pracę w szkole podstawowej nr 115 w Warszawie. Zmarł 7 września 1960 roku. Niestety nie dane mi było poznać brata mojej babci, zmarł przed moim urodzeniem.

    Tak Wacława Padzika wspomina jeden z jego uczniów:
    "Panią Padzikową pamiętam dobrze, choć nie była moją nauczycielką, ale często bywała w naszej klasie na zastępstwie. Natomiast jej mąż Wacław Padzik był moim znakomitym nauczycielem matematyki i geometrii - wspaniały człowiek i pedagog...do dziś pamiętam Jego..."ostrym końcem cyrkla kreślimy okrąg...itd"- niestety tylko dobra znajomość matematyki ratowała mnie, bo z geometrii padało sakramentalne i słuszne -"siadaj ośle", ale pana Padzika lubiliśmy, bardzo uczciwy nauczyciel"
    Tyle z forum na NK, po tylu latach mało uczniów pamięta dawnego nauczyciela, a Ci co pamiętają, to mało korzystają z komputerów.
Ten sam uczeń, który pisał powyższy tekst przysłał również do mnie prywatnego mejla, którego fragmenty tutaj zacytuję:
    "Kierowniczką szkoły była wtedy dzisiejsza patronka i między innymi moja nauczycielka pani Wanda Turowska, która była sanitariuszką w Powstaniu Warszawskim. W szkole zbierała nauczycieli z wojennego pokolenia, których i kierowniczka i my uczniowie darzyliśmy wielkim szacunkiem.
Dla przykładu mój nauczyciel matematyki pan Padzik prowadził również geometrię (były to dwie inne lekcje, ale pod wspólną oceną). Z geometrii byłem "noga stołowa" - nie lubiłem tego przedmiotu i pan Padzik nie miał problemów przy ocenie mych odpowiedzi. Sprytem udawało mi się odpowiadać z geometrii tylko dwa razy na całe lata podstawówki. Pamiętam ..."siadaj ośle"... ulubione powiedzenie pana Padzika do wszystkich którzy ..."nie wiedzieli co bredzą"... Za to z matematyki byłem dobry, zawsze na początku kwartału zgłaszałem się do odpowiedzi, a także klasówki dawały mi komfort dobrych ocen i nawet jak z geometrii byłem osłem, to suma stopni zapewniała m spokój. To byli nauczyciele "starej daty", których z rozrzewnieniem i szacunkiem wspomina się do dziś.  Ulubionym określeniem pana Padzika było: "ostrą nóżką cyrkla kreślimy okrąg", to przy rysowaniu koła na tablicy. Dobrych nauczycieli pamięta się nawet po 60 latach."


Wacław z uczniami



Wacław z moją babcią, swoimi synami i córkami babci

     Uzupełnić należy , że Wacław wraz z żoną i synami mieszkali w Konstancinie Jeziorna w willi Janówka, wybudowanej przez rodziców Zofii jeszcze przed wojną. Po wyzwoleniu dokwaterowano rozmaitych lokatorów. Może kiedyś opiszę perypetie rodzinne związane z posiadłością. Obecnie dom wraz z ogrodem nie jest już w rękach rodziny.
I to by było na tyle, może kiedyś uda mi się zdobyć więcej zdjęć i informacji o bracie babci.Cudowne jest to, ze wszyscy wspominali go jako osobę dobrą, ciepłą, rodzinną. Dla mnie to nic dziwnego, babcia Franciszka również taka była..

Dziękuję Mariuszowi Momontowi za informacje dotyczące szkół i uczniowi Wacława panu Kazimierzowi Wijata za wspomnienia.


3 komentarze:

  1. Piękne jest to, że po tylu latach byli uczniowie wspominają swojego nauczyciela z szacunkiem. Pamiętają nie tylko jaki był, ale i jego różne powiedzonka. A Ty Dorotko, tę pamięć o Wacławie, swoją opowieścią przedłużasz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to jest wprost niesamowite i bardzo się cieszę, że znalazłam takie cudne wspomnienia. Szkoda, że NK właściwie już zamiera, bo tam wiele osób dyskutowało, wymieniało wspomnienia. Tam się odszukiwali.

      Usuń